Dlaczego NIE chcesz odnieść sukcesu?

PKP. Pięknie Kurrrcze Pięknie. Na jutro deadline (dla miłośników poprawnej polszczyzny „termin ostateczny”) a na monitorze dumnie widnieje białe okienko zatytułowane szumnie „Dokument 1 – Microsoft Word”. Tabula rasa i pulsująca od 60 minut kreseczka wieszczą złowrogo widmo porażki.

To miał być mój pierwszy wymuskany, wymarzony i dopieszczony do wszelkich granic post na breetingu. Miał, bo wszystkie plany poszły sobie hen hen daleko za góry i lasy gdzie zazwyczaj zaczynają się wszystkie dobrze kończące się bajki dla dzieci… Weno wróć!

Ile razy mieliście głowę pełną świetnych pomysłów czekających na realizację, plan dnia którego tym razem na pewno nie zawalicie, naukę do zbliżającego się egzaminu odkładaną z dnia na dzień – „na jutro” które nigdy nie nadchodzi, dietę którą zaczniecie „od poniedziałku” (albo lepiej – „od pierwszego”), plan na biznes który nigdy nie wypalił?

Mogę się założyć że podobnie jak ja – tyyyyyyyle (wyobraźcie sobie w tym miejscu słodkiego trzylatka maksymalnie rozpościerającego swoje małe ramionka – „tyyyyyyle” to dużo, prawda?)

Dlaczego?

Jeśli jesteśmy szczęściarzami i nie dotknęła nas patologiczna tendencja do nieustannego przekładania pewnych czynności na później, zwana fachowo „prokrastynacja”, możemy o sobie mówić… totalne leniwce!

Jak wyjść z impasu?

Ten tekst nie będzie miał (wbrew pozorom) wiele wspólnego z typowym tekstem poradnikowym. Wręcz przeciwnie – będzie to quasi nie-poradnik, przedstawiający kilka prostych kroków jakie musisz uczynić aby doświadczyć porażki. W skrócie…

…zajmuj się wszystkim co oddala Cię od osiągnięcia zamierzonego celu!

Proste? – proste. A konkretnie? – bardzo proszę:

  1. Przede wszystkim – zamartwiaj się dużo i często.
  2. Myśl o swoich niepowodzeniach i kontempluj swoje najsłabsze strony.
  3. Dochodź za każdym razem do wniosku: „Tym razem na pewno mi się nie uda. Jestem do dupy”. Nie ma bata – kiedyś wreszcie w to uwierzysz.
  4. Pod żadnym pozorem nie przyjmuj do siebie konstruktywnej krytyki.
  5. Powróciwszy do domu po 12 godz. pracy której nienawidzisz (standardowo zostałeś po godzinach za frr) rzuć się na łóżko i idź spać. Prześpij całe popołudnie i wieczór. Albo nie, jeszcze lepiej! – nie wstawaj w ogóle z łóżka! Będziesz miał wtedy pewność, że tego dnia niczego nie spartolisz.
  6. Obejrzyj cały sezon ulubionego serialu (po raz „enty” w swoim życiu – przecież masz kupę wolnego czasu i nie wiesz co z nim zrobić).
  7. Idź na imprezę, zalej się w trupa i spędź w łóżku (samotnie) cały następny dzień. I tak 7 razy w tygodniu.
  8. Zrób bałagan – przecież w „artystycznym nieładzie” lepiej się myśli.
  9. Posprzątaj, zrób pranie, prasowanie, odkurzanie, froterowanie podłóg i co tam jeszcze dusza zapragnie – (opcja dla czyściochów).
  10. Zadzwoń do koleżanki (i trzech kolegów) i rozmawiaj z nimi tak długo dopóki nie padnie Ci bateria w telefonie.

No i najważniejsze – koniecznie zrób sobie plan działania i trzymaj się go kurczowo! Zero odstępstw! Tylko że… dopiero od jutra.

Głośne ziewanie obwieszcza godzinę 00:03. Dzisiejszy dzień już minął.

A jutro od nowa Polska Ludowa…

about author

admin

related articles